8 listopada, 2018

W listopadzie trzeba pamiętać o niektórych terminowych umowach o pracę.

Przepisy nowelizujące zasady zawierania umów o pracę na czas określony obowiązują już od 22 lutego 2016 r. A jednak niektóre ich skutki wystąpią dopiero w tym roku. Dlaczego? Ponieważ zbliża się termin, w którym upłynie 33 – miesięczny okres maksymalnego dozwolonego prawem czasu trwania niektórych umów terminowych.

Jak było przed zmianami?

W poprzednim stanie prawnym przepisy limitowały jedynie łączną dopuszczalną liczbę kolejno po sobie zawieranych umów o pracę na czas określony. Kierując się potrzebą ochrony osób pozostających w zatrudnieniu terminowym, ustawodawca wprowadził w 2016 roku nie tylko limit liczby umów na czas określony, lecz również limit czasu ich trwania. 

„Zasada 3 i 33”

Nowe limity łatwo zapamiętać jako zasadę 3 i 33 – nie więcej niż 3 umowy terminowe i maksymalnie 33 miesiące, jako łączny czas zatrudnienia na postawie tego rodzaju umów. Przekroczenie jednego z tych parametrów (z pewnymi wyjątkami) skutkuje uznaniem umowy – i to z mocy samego prawa, bez konieczności podejmowania jakichkolwiek działań przez jej strony – za umowę o pracę zawartą na czas nieokreślony, ze wszystkimi tego konsekwencjami prawnymi.

Jakich umów dotyczy problem?

Przede wszystkim tych umów o pracę na czas określony, które obowiązywały w dniu 22 lutego 2016 r. i nadal trwają. Zgodnie bowiem z treścią przepisów przejściowych ustawy nowelizującej, w przypadku takich umów, limit 33 miesięcy dopuszczalnego okresu obowiązywania zatrudnienia terminowego liczony jest właśnie od dnia 22 lutego 2016 r. – nie uwzględnia się zatem okresu obowiązywania tych umów sprzed tej daty.

Kiedy upłynie okres 33 – miesięcy, liczony od 22 lutego 2016 r.?

Sposób obliczania tego terminu nie został wyraźnie uregulowany w przepisach prawa pracy, stąd zaczęto się zastanawiać, czy należy odwołać się do ogólnych przepisów prawa cywilnego o obliczaniu terminów, czy też stosować inną metodę (oczywiście w zależności od wybranej metody wyniki będą różne). Nawet jednak odwołanie się do kodeksu cywilnego nie daje jednoznacznego rozstrzygnięcia. W grę bowiem wchodzą dwa przepisy regulujące sposób obliczania terminów ustalonych (jak w omawianym przez nas przypadku) w miesiącach. Czynią to odmiennie, w zależności od tego czy wymagana jest ciągłość określonego terminu, czy nie. Nie chodzi przy tym o niuanse, niemające większego znaczenia praktycznego. W przypadku bowiem, kiedy ciągłość terminu nie jest wymagana, prawo nakazuje za miesiąc zawsze przyjmować 30 dni. Oczywiście skutkuje to skróceniem tak liczonego terminu. Inny wynik otrzymalibyśmy przy założeniu, że termin liczony w miesiącach musi być terminem nieprzerwanym.

Przyda się kalendarz.

Sięgnięcie po przepisy prawa cywilnego nie tylko nie daje zatem jednoznacznej odpowiedzi, ale także dalekie jest od potocznego rozumienia, czy też liczenia terminów. Z tego względu pojawiła się koncepcja odejścia przy obliczaniu interesującego nas terminu od przepisów prawa cywilnego i stosowania bardziej intuicyjnego, „kalendarzowego” sposobu obliczania terminów. Sprowadza się on do tego, że np. staż pracy oblicza się w latach, miesiącach i dniach. Przyjmujemy przy tym, że termin upływa w przeddzień dnia odpowiadającego nazwie dnia początkowego. Następnie sumuje się lata, sumuje się miesiące i przelicza je na lata z uwzględnieniem, że 12 miesięcy pracy to jeden rok. Sumuje się także dni i przelicza na miesiące, z uwzględnieniem, że 30 dni równa się jednemu miesiącowi. Taki pogląd na sprawę wyraził jeszcze w roku 2016 resort pracy (wyraźnie przy tym jednak zaznaczając, że jego poglądy nie są prawnie wiążące). W ślad za taką interpretacją większość powszechnie dostępnych publikacji przyjmuje, że okres 33 miesięcy zatrudnienia na podstawie terminowej umowy o pracę, liczony od 22 lutego 2016 r. upłynie z dniem 21 listopada 2018 r. Czy ten pogląd zostanie jednak podzielony przez sądy – na odpowiedź przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.