Kilka lat temu do Sądu Najwyższego trafiła sprawa, której źródłem był występ kandydatki do zatrudnienia w jednym z popularnych talk–shows1. Od razu zaznaczymy, że nie chodziło o żadne ekscesy natury obyczajowej, czy też niestosowny charakter programu. Znaczenie miało to, że niedoszła pracownica zaprezentowała w nim swoje cechy charakteru, czy predyspozycje zgoła odmiennie od tego, w jaki sposób zrobiła to w trakcie rekrutacji.
O co chodziło zatem w sprawie?
Kandydatka wzięła udział w rekrutacji na stanowisko kierownika oddziału jednej z firm. Pracodawca poszukiwał osoby, która miała m. in. zarządzać pracą zdecydowanie męskiego zespołu, składającego się głównie z kierowców. Co więcej, miała zarządzać także pracą swojego poprzednika zdegradowanego na niższe stanowisko. Pracodawca więc otwarcie zapowiadał, że poszukuje osoby nie tylko kompetentnej, ale również posiadającej odpowiednie cechy charakteru: silną osobowość, rozbudowane cechy przywódcze oraz umiejętność zbudowania autorytetu wśród podwładnych.
Kandydatka wzięła udział w paroetapowym procesie rekrutacji obejmującym m. in. rozmowę z jednym z członków zarządów i oceniona została jako osoba, która spełnia stawiane przed kandydatami wymagania, podjęto więc decyzję o jej zatrudnieniu – otrzymała nawet skierowanie na badania lekarskie oraz na szkolenia BHP. Zdążyła te badania wykonać, kiedy otrzymała informację o wstrzymaniu rekrutacji wraz z informacją, że powodem zmiany decyzji firmy jest zapoznanie się przez osobę odpowiedzialną za wybór kandydatki z nagraniem programu telewizyjnego, w którym wzięła udział. Osoba ta uznała, że przez prezentowaną w tym programie postawę i poglądy, nie spełnia oczekiwań pracodawcy. Chodziło głównie o to, że zaprezentowała się jako osoba nie mająca własnego zdania, podporządkowana woli męża. Program ten obejrzeli niedoszli podwładni kandydatki i to oni przesłali go osobie odpowiedzialnej za rekrutację z pytaniem, czy naprawdę zamierza zatrudnić na stanowisku kierowniczym osobę prezentującą takie cechy osobowości.
Kandydatka pozwała swojego niedoszłego pracodawcę o zapłatę kwoty kilkunastu tysięcy złotych tytułem odszkodowania za nieprzestrzeganie zakazu dyskryminacji w zatrudnieniu. Dowodziła, że odmówiono zatrudnienia jej z uwagi na płeć i kultywowanie tradycyjnych wartości w rodzinie, tradycyjnego podziału ról w rodzinie.
Jak sprawę oceniły sądy powszechne?
Sąd pierwszej instancji nie podzielił twierdzeń powódki o tym, że odmowa jej zatrudnienia miała być aktem dyskryminacji. Zwrócił uwagę, że niezależnie od tego, jak oceniać cechy charakteru czy osobowości powódki, to decyzja pozwanego o jej niezatrudnianiu miała logiczne uzasadnienie. Pracodawca poszukiwał bowiem osoby o silnej osobowości i naturalnej zdolności do zbudowania autorytetu, co miało swoje uzasadnienie w specyfice pracy na oferowanym stanowisku (męski zespół, konieczność kierowania pracą osoby poprzednio zajmującej stanowisko kierownika). Podwładni obejrzeli nagranie programu, w którym powódka wzięła udział, stąd obawy pracodawcy, że współpraca z nimi może się nie ułożyć pomyślnie, były zasadne.
Sąd – odnosząc się do twierdzeń o tradycyjnych rolach w rodzinie – stwierdził, że prezentowane przez powódkę poglądy odbiegają od powszechnie prezentowanego w społeczeństwie zapatrywania na podział ról w rodzinie i trudno uznać je za tradycyjne.
W apelacji od wyroku sądu pierwszej instancji powódka zarzucała m. in., że sąd ten uznał, iż pracownik nie ma prawa do swobodnego wyrażania poglądów w kwestiach niezwiązanych z pełnieniem obowiązków zawodowych, a wyrażane opinie na temat relacji międzyludzkich w życiu prywatnym mają przełożenie na posiadanie kwalifikacji w życiu zawodowym, w tym – do pełnienia funkcji kierowniczej.
Jednak i w tym przypadku, sąd drugiej instancji nie przyznał jej racji. Pracodawca nie zatrudnił powódki po ocenie, że prezentacja jej wizerunku i cech osobowości w trakcie programu telewizyjnego pozostaje w całkowitej sprzeczności z tym, w jaki sposób zaprezentowała się w trakcie procesu rekrutacji. Miał zatem prawo uznać, że powódka przedstawiła się w trakcie tego procesu nierzetelnie i miał prawo zwątpić w jej przydatność na zaproponowane jej stanowisko.
Sprawa, na skutek skargi kasacyjnej powódki, trafiła – jak już wskazywaliśmy – do Sądu Najwyższego. Sąd ten pochylił się przede wszystkim na tym, czy sposób, w jaki skarżąca zaprezentowała się w programie mógł stanowić jedną z cech prawnie chronionych przed nierównym traktowaniem.
Sąd Najwyższy wskazał, że sposób, w jaki skarżąca zaprezentowała się w programie nie stanowi kryterium dyskryminacji i to nawet pomimo tego, że prezentowane przez nią poglądy na temat relacji między małżonkami były dość kontrowersyjne i odbiegały od przeważających w społeczeństwie wzorców. Powódka występując w programie wykreowała swój wizerunek w taki sposób, że pracodawca mógł zasadnie nabrać wątpliwości, czy posiada ona pożądane przez niego cechy przywódcze i czy nadaje się na oferowane jej stanowisko.
W ocenie Sądu Najwyższego obiektywnym powodem niezatrudnienia osoby na stanowisku kierowniczym może być brak predyspozycji do zarządzania zespołem, brak własnego zdania, całkowite podporządkowanie się innej osobie – a takie cechy, na podstawie występu skarżącej w telewizji, można było jej przypisać. Tym samym odmowa zatrudnienia skarżącej miała obiektywnie usprawiedliwione przyczyny.
Sąd Najwyższy wskazał ponadto, że należy zachować pewną ostrożność w rozszerzaniu katalogu niedozwolonych kryteriów dyskryminacyjnych, bowiem powiązane z osobą pracownika powinny być one istotne ze społecznego punktu widzenia, a za takie kryterium trudno uznać dość kontrowersyjne „wykreowanie swego wizerunku w programie telewizyjnym typu talk-show„.
W tym stanie rzeczy skarga kasacyjna powódki została oddalona.
1. Wyrok z 29.11.2017 r. I PK 367/16.