Temat z pozoru może wydać się trywialny, ale konsekwencje niestosownego żartu w pewnych okolicznościach mogą mieć przykre konsekwencje. W miejscu pracy należy uważać na słowa.
Kiedy to już molestowanie seksualne?
Na początek rzućmy okiem na przepisy. Zgodnie z nimi molestowaniem seksualnym jest każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika. Celem lub skutkiem takiego postępowania ma być naruszenie godności pracownika, w szczególności stworzenie wobec niego zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery. Na zachowanie to mogą się składać fizyczne, werbalne lub pozawerbalne elementy. Tyle mówi definicja.
Z pewnością molestowanie seksualne to pojęcie subiektywne, trudno bowiem jednoznacznie określić czym jest zachowanie niepożądane. Dla każdego może być ono inne, każdy z nas bowiem na innym poziomie ustala granice niepożądanego zachowania w stosunku do jego osoby. Ważne, czy nawet decydujące jest zatem indywidualne odczucie pracownika. Jedni z nas dane zachowanie przełożonego czy też współpracownika potraktują jako uwłaczające, ale inni już stwierdzą, że wszystko jest w porządku i mieści się w ono granicach poprawnych relacji międzyludzkich.
Czy można zatem ustalić sztywny krąg zachowań, które rodzą ryzyko uznania za molestowanie?
Pamiętajmy, że zarówno sprawcami jak i ofiarami molestowania seksualnego mogą być zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Przy czym zdaje się, że kobiety rozumieją molestowanie seksualne szerzej od mężczyzn, dla których niektóre zachowania nie mają wydźwięku negatywnego. Dotyczyć to może przykładowo zachowań o dwuznacznym charakterze np. komentarzy lub żartów o charakterze seksualnym.
Co do niektórych zachowań większość z nas nie będzie miała wątpliwości. Pewne z nich należy co najmniej uznać za niestosowne. Mowa o zniewadze, obelgach, niestosownych uwagach na temat wyglądu czy wieku, nie wspominając już o lubieżnych spojrzeniach, dotykaniu, głaskaniu, pocałunkach, czy też innego rodzaju pieszczotach lub gestach o charakterze seksualnym. Znacznie trudniej jest jednoznacznie ocenić rozmowy o podtekście erotycznym, żarty i komentarze o charakterze seksualnym, czy też poruszane tematy damsko-męskie. Czy dopuszczalne jest takie zachowanie jeżeli wszyscy, albo co najmniej większość załogi ma „taki sposób bycia”?
Zobaczmy co na to orzecznictwo Sądów
Należy uzmysłowić sobie, że dane zachowanie może być bardzo różnie interpretowane i to nawet przez sądy. Przyjrzyjmy się zatem poniższej sytuacji z sali sądowej.
Pracownik wszedł do pomieszczenia, w którym pracowała m.in. nowa pracownica M. J., chcąc skorzystać z kopiarki. W zwyczaju miał poznawanie nowych pracowników, a takim była M. J.. Pracownik rozmawiał z nią w obecności innych dwóch pracowników i zauważył, że M. J. jest młoda i ma obrączkę, ona zaś odpowiedziała, że ma 27 lat i uważa, że to jest normalne, że jest mężatką i ma dziecko. Pracownik zażartował, że jest w dobrym wieku na seks, że jest w wieku, kiedy kobiety czują się najbardziej atrakcyjne seksualnie. Odpowiedziała, że jej mąż o tym wie. Powód przypominając sobie piosenkę (…) zażartował – „mąż i nie mąż”. Skończył kserowanie dokumentów i wyszedł z pokoju. Pracownik w późniejszym okresie nie kontynuował rozmowy z M. J., kiedy ją spotykał jedynie mówił „dzień dobry”.
Sytuacja z pozoru nie wygląda zbyt drastycznie. Takiego zdania był również sąd I instancji, który stwierdził, że pracownik wprawdzie nie powinien poruszać tematów damsko-męskich, bo takie zachowanie może być zakwalifikowane jako molestowanie seksualne, ale… wątpliwe jest, czy ta rozmowa przekroczyła granice dopuszczalnej konwersacji, żartu. Inni pracownicy powiedzieli bowiem, że w spółce panowała poufała atmosfera, a pracownicy byli zżyci ze sobą. Inaczej zdaniem sądu, należy ocenić rozmowę między pracownikami, w tym na różnych szczeblach firmy, w strukturze o wysokim stopniu sformalizowania, podległości służbowej. Inaczej natomiast – w podmiocie, w którym panują koleżeńskie stosunki.
A jednak trzeba uważać…
Opinia Sądu II Instancji nie była już tak pobłażliwa. Uznał on bowiem, że nie ma znaczenia czy takie zachowanie pracownika było jednorazowe. Dla oceny całej sytuacji nie ma również znaczenia to, czy ten pracownik bądź inne osoby, których bezpośrednio to nie dotyczyło, traktowali je w konwencji żartu. Koleżeńskie stosunki w firmie w żaden sposób nie mogą uzasadniać tego rodzaju zachowań. Pracownik nie był zaprzyjaźniony z pracownicą, widział ją pierwszy raz i zdarzenie miało miejsce w biurze, w czasie wykonywania pracy. Opisana rozmowa dotyczyła osobistej i intymnej jej sfery życia, co mogło naruszać jej godność osobistą. Zachowanie pracownika należało więc uznać nie tylko za przekroczenie granic żartu, ale za niedopuszczalne w miejscu pracy i naganne.
Sytuacja, która podlegała ocenie sądów w opisanym przypadku dobitnie pokazuje, że niedookreślone zwroty użyte w treści ustaw bywają różnie rozumiane i interpretowane. Dla własnego bezpieczeństwa lepiej jednak nie prowokować wystąpienia dwuznacznych sytuacji.
Więcej na temat dyskryminacji można się również dowiedzieć na naszych szkoleniach dla działów HR i kadr zarządzających.